JA JUŻ DZISIAJ PROTESTUJĘ

Jak tu nie kląć już od rana
albo w nocy spać bez złości
gdy rządzący chcą nam zabrać
święte prawo do wolności

do tej pory wprost bezkarnie
gdy się chciałem napierniczyć
nikt nie robił mi problemu
dzisiaj chcą to ograniczyć

zmiana ma polegać na tym
choć pożytek z tego żadny
o tym czy się mogę napić
decydować będzie radny

już protestów słyszę krzyki
bo to balans jak na linie
gdy ten radny ograniczy
ilość sklepów w mojej gminie

Ale przecież jak znam życie
na ich miejscu to nie plotki
jak za starych dobrych czasów
flaszkę mi sprzedadzą „ciotki”

LIMERYKI NA CZYTANIE KSIĄŻEK

MBP w Gliwicach ogłosiło konkurs na
limeryki o książkach. Oto moje niedocenione:

Bibliotekarka w miasteczku Uka
nie chce za męża starego mruka.
Woli młodego Ereba,
co ją poniesie do nieba.
Po prostu szuka „Białego kruka”!

Na brak pożycia pod Puławami
mąż się wyżalał przed kolegami.
Nie ma seksu od rana,
bo żoneczka zaczytana.
Wprost obłożona cała książkami!

W jednej księgarni „Pod Czarnym Bukiem”
nie lubią książek wydanych drukiem.
Swych szefów denerwują,
bo ludziom oferują…
formę, co pięknie zwie się e-bookiem.

Młodą panienkę kiedyś w Nowym Kępnie,
spytano, co tam czyta tak namiętnie?
Ona zaś z nad horroru
odrzekła im bez humoru.
Ja w postać z książki się wcielam dogłębnie!

SATYRA NA CZARNĄ PRZYSZŁOŚĆ PŁATNIKA SKŁADEK W ZUS-IE

Jak bogatym nie zazdrościć
oni mają spokój ciszę
gruby portfel oraz diabła
który dzieci im kołysze

Na złą dolę emeryta
bez wyjątku każdy psioczy
ale jak tu nie narzekać
kiedy śmierć zagląda w oczy

Choć się każdy przed nią broni
ręce wiążą możliwości
indolencja rządu boli
jak prostata albo kości

Dla swej ulgi mój płatniku
ZUS popieraj dzisiaj czynem
dla wygody i potomnych
umrzyj sobie przed terminem

PEAN DLA JESIENI Z PUENTĄ

 

Kiedy wczoraj od niechcenia
opróżniałem sobie kieszeń,
pomyślałem – Och jak fajnie,
wreszcie przyszła złota jesień.

Będą cieszyć nasze zmysły
żółcie, brązy i czerwienie,
babie lato znów otuli
piękne astry i złocienie.

Chmary ludzi ruszą w lasy
wszak to pora grzybobrania,
nie uchowa się borowik
do koszyka trafi kania.

Raz ostatni tego roku
pług dokona swego dzieła,
odwracając skibę ziemi,
by do wiosny odpoczęła.

Tu mi palec się obsunął
kieszeń dziurkę pokazała,
muszę wnet poprosić żonę,
by mi ją zacerowała.