Na blogu „Widziane z Ekwadoru” przeczytałem m.i. o dyniach. Jako, że temat dla mnie też nie obcy przestawiam, co następuje:
Wszedłem wczoraj do ogrodu
zerwać parę pomidorów,
gdy uwagę moją zwrócił
piękny widok pośród porów.
Tym widokiem się podzielę
bowiem dla mnie on radosny,
głodny raczej już nie będę
mam jedzenie aż do wiosny.
Będę się zajadał dynią
mam przepisy jak ta lala,
wzięte prosto z telewizji
od Okrasy i Pascala.
W Chełmie dzisiaj psia pogoda, więc dla równowagi
wzmacniam się grzańcem: