O NIEŚMIERTELNEJ SAŁATCE

 

W zacnej wiosce pod nazwą Mściwuje,
wciąż po świętach na stole króluje…
nieśmiertelna sałatka.
Gdy podaje ją matka,
mruczy – Jedzcie, bo wnet się zmarnuje!
photo0901
Moja zrobiona dzisiaj, bo są urodziny wnuczka Michała. A jak u was, czy aby się nie zmarnowała?

32 myśli na temat “O NIEŚMIERTELNEJ SAŁATCE

  1. Uwielbiam, ale kupuję w małych pudełkach i nie ma szansy się zmarnować.
    Patrzę jak za oknem chodzą ludzie z choinkami do ubrania, bo jutro wigilia prawosławna. Te święta są o wiele bardziej liczne /70 % prawosławnych/ i dostojne niż katolickie w Hajnówce. Moim zdaniem potrawy też są bardziej zróżnicowane i więcej ich na stołach. Zamiast opłatka jest prosfora przyniesiona z cerkwi.
    🙂 ale sałatka warzywna jest u wszystkich wyznań.

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Pamiętam czasy gdy rzeczona sałatka była jedyną znaną powszechnie sałatką:)) Słowo „sałatka” oznaczało niechybnie mieszankę gotowanych popularnych / właściwie jedynych znanych i dostępnych/ warzyw doprawionych kiszonym ogórkiem, jajkiem i majonezem. Smakowała zawsze i wszystkim. I tak już zostało pomimo nowoczesnych sałatek greckich, hiszpańskich i nie wiadomo jakich z szerokiego świata przywleczonych.
    Sałatka to sałatka i już. Smacznego!

    Polubione przez 1 osoba

  3. Mniam, mniam… U nas sałatka (warzywa z rosołu + jajka + puszkowy groszek + kukurydza z majonezem i przyprawami ziołowymi) wyjadana jest do ostatniego ziarenka groszku. Nawet misa jest wylizywana do czysta. 😉

    Polubione przez 1 osoba

  4. Wyższość sałatki jarzynowej nad innymi potwierdzona jest przez pokolenia. Ta sałatka musi być na każdej uroczystości choć wyszczuplona jogurtem z majonezem.
    Wszystkiego najlepszego dla Wnusia!
    Serdeczności dla całej Rodziny

    Polubione przez 1 osoba

  5. No i zmarnowała się! I to taka ilość, że dla kilku rodzin by starczyło! Ktoś odpowiedzialny w tym roku za zaopatrzenie na święta, tak wypełnił lodówkę wędlinami, że na nic innego nie starczyło już miejsca. Lodówka już „robiła bokami” i zaczęła mrozić, a i tak ok półtora kg. pasztetu sukcesywnie po kawałku zjadał pies, no i oczywiście mu zaszkodziło, bo pies ma bardzo wrażliwy żołądek i byle czego jeść nie może. Lodówka wróciła do formy, pies powoli też, a ja się zastanawiam po raz kolejny, jak położyć tamę takiemu marnotrawstwu w przyszłości.

    Polubienie

  6. Nie specjalnie jestem fanka sałatki, a moje córki, nawet patrzeć na nią nie chcą. Rzadko robię. Ale mnie nie bierz pod uwagę, bo ja raczej niejadek jestem. Pomidora polubiłam po 30 tce. Długo uczę się smaków.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz