PRZYJECHAŁA RODZINA DO LINA

Niespodzianie z wizytą spod Żnina
przyjechała rodzina do lina.
On niestety z wysoką gorączką
leżał w mule złożony bolączką.

Dreszcze trzęsły go już od soboty
piekło w ościach i zimne miał poty.
Dodatkowo męczyła go chrypa
cicho rzekł – Moi drodzy to grypa.

Myślę zatem, że mi wybaczycie,
jak nie przyjmę was dziś należycie.
Proszę także, by bez zbędnej hecy,
ktoś mi bańki postawił na plecy.

To sprawdzone babuni metody…
po nich szybko ja wrócę do wody.

Gdyby mój bohater używał takiego obuwia(zwróćcie uwagę na firmę), pewnie by nie zachorował!

Z przesłaniem tego muralu w jakimś stopniu się zgadzam, bo tu w Chełmie po drugiej wojnie, była pierwsza stolica Polski:

25 myśli na temat “PRZYJECHAŁA RODZINA DO LINA

  1. To ja zacytuję Brzechwę o linie

    Mieszkał w Wiśle sum wąsaty,
    Znakomity matematyk.
    Znała suma całą rzeka,
    Więc raz przybył lin z daleka
    I powiada „Drogi panie
    Ja dla pana mam zadanie.
    Jeśli pan tak liczyć umie,
    Niech pan powie, panie sumie,
    Czy pan zdoła w swym pojęciu
    Odjąć zero od dziesięciu?”

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz