DRON NAD PAŁACEM

Płynie fama od Warszawy
na calutką okolicę
że dwóch Ruskich mając drona
zaglądało pod spódnicę

 

Wielkie larum się podniosło
to jest nie do pomyślenia
by ktoś mógł najwyższą władzę
dziś zobaczyć bez odzienia

 

Kto ochrania ten budynek
pytam choć dworuję troszkę
wszak nie życzę sobie żeby
każdy mógł podglądać „broszkę”

 

p.s

 

podglądaczy nie rozgrzeszam
mogli przecież być na kacu
bo kto trzeźwy by zaglądał
pani premier do pałacu

WYSŁAĆ… CZY NIE WYSŁAĆ?

Gdy na działce przy sobocie
przycinałem sobie drzewka
to przez radio do mych uszu
doleciała taka śpiewka

 

Jeśli chcesz Polaku młody
nowoczesnym być człowiekiem
jak najszybciej do Warszawy
dziesięć złotych prześlij czekiem

 

Tam już oni się zatroszczą
byś miał powód do zachwytu
tworząc za twój skromny datek
podwaliny dobrobytu

 

Miałem wysłać ale wtedy
w głowie mi błysnęła dioda
przecież ja za swe pieniądze
mogę wyhodować wrzoda

 

Byśmy zatem drodzy moi
nie musieli wegetować
czas po prostu wszystkie partie
przestać dzisiaj sponsorować

 

p.s 

Jedno jeszcze mam pytanie
co się ciśnie niczym zmory
gdzie podziały się miliony
które wzięli za wybory

IMMIGRANT SONG

Na melodię „Dnia pierwszego września”

Czas odrzucić spory i niesnaski wszelkie,
Armagedon bliski zagrożenie wielkie.
Cała rzesza ludzi granice szturmuje,
pora coś uczynić bo nas zatratuje.

Inna ich religia inne priorytety,
brak asymilacji ze światem niestety.
Odmienne zwyczaje wojna z niewiernymi,
zamachy terroryzm ciągną się za nimi.

Żadnego szacunku życie w ciągłej złości,
kobieta jest dla nich całkiem bez wartości.
Pracą się nie hańbią żyją złudzeniami,
że po śmierci w niebie będą z hurysami.

Tam gdzie zamieszkali ludzie zastraszone,
jak wyjść na ulicę toż to zło wcielone.
By zapobiec klęsce wstawię własne zdanie,
przed imigrantami racz nas chronić Panie.

STAROŚĆ NIE RADOŚĆ

Szósty krzyżyk już za pasem
swoje lata mam niestety
przypadłości jakby więcej
za to mniej chcę od kobiety

 

Ją to może nawet cieszy
bo gitary nie zawracam
lecz cierpliwość jej się kończy
gdy na łóżku się przewracam

 

Jęczę wtedy jak skazaniec
bo korzonki łupią ostro
w desperacji żonę proszę
jeśli możesz pomóż siostro

 

Wtedy ona gdzieś z kredensu
specyfiki swe wyjmuje
jakieś krople jakieś maści
potem nimi mnie smaruje

 

Dobrze jest na stare lata
być pod taką dobrą pieczą
mówię wam kochani moi
to są „ręce które leczą”

„Świtezianka” po mojemu

Ona mu daje on śpiewa rzewnie,
trzęsą się ściany alkowy.
Młodym małżeństwem oni są pewnie
a to ich miesiąc miodowy.

Ona mu daje bo chce zajść w ciążę,
wszak mądry Polak rachuje.
On na pisowskie liczy pieniądze,
nasienia więc nie żałuje.

Ona mu daje on się opiera,
przeklina w głos swoją dolę.
Tobie do łóżka trzeba ogiera,
siódmy raz nie wydolę.

Ona mu daje a jemu wisi,
szczęściem jest blisko „Biedronka”.
Kupi ogórek potem zakisi,
teraz zastąpi on członka.