Miesiąc: Sierpień 2020
NO, BO JAK, TU SIĘ NIE DZIWIĆ?
Jedni mają objawy, inni ich nie mają a chorują i jedni i drudzy. Tak na chłopski rozum, jak można leczyć kogoś, kto nie ma objawów choroby? W mojej pale to się nie mieści, więc satyra na okoliczność:
Słów podziwu mi brakuje
dla lekarzy z tytułami,
co pacjentów bez objawów
leczą dzisiaj z sukcesami.
Kilka razy serfując po sieci, natrafiłem na zdjęcia, robione rzeczom i osobom w tym samym miejscu, ale jedno było sprzed lat a drugie aktualne. Dokonałem takiego historycznego fikołka ze swoim wydaniem. Osoba i rekwizyt oraz miejsce to samo, ale różnica czasowa, to 48 lat.
SATYRA AKTUALNA Z PODTEKSTEM
Siedzę na działce otwieram piwo
wszystko dojrzało będzie co zbierać
lato przepływa sobie leniwie
słowem sielanka żyć nie umierać
żona zaprasza bym szedł do łóżka
bo już na spanie najwyższa pora
człowiek położyłby się spełniony
gdyby nie wieści z telewizora
kiedy dokoła kryzys stagnacja
kraj dziesiątkuje patogen wraży
Polscy posłowie sobie przyznają
wzięty z kosmosu wzrost apanaży
puls mi się podniósł odeszło spanie
bo sprawiedliwość przecież być musi
dopijam piwo przełączam kanał
patrzę co zrobią na Białorusi
A ten zakwitł na święto…
O MIERZENIU GORĄCZKI W PRZYCHODNIACH PRZED WEJŚCIEM DO LEKARZA
Byłem u okulisty w przychodni. Przed wejściem do gabinetu obowiązkowa dezynfekcja rąk i mierzenie temperatury. Konkluzja po wyjściu w postaci limeryku:
Kiedy po seksie facet z Mierżączki
na genitaliach doznał bolączki,
udał się do „skórnego”,
gdzie usłyszał – Kolego…
musisz najpierw się pozbyć gorączki!
Nastawiłem wino ze starych kompotów:
O HODOWCY PSÓW Z WIZNY
Witajcie! Dzisiaj przywitam Was limerykiem, napisanym po obejrzeniu wydarzeń ze stolicy. Wszelkie skojarzenia dopuszczalne:
Pewien hodowca opodal Wizny
na głowie doznał strasznej siwizny.
Psy mu bowiem zwariowały,
słuchać całkiem zaprzestały.
Może z gorąca dostały wścieklizny?
Upał i komary zniechęcają do przebywania na działce, ale zajrzeć trzeba, choćby po to, by zebrać co się urodziło. Nic tak nie cieszy emeryta, jak własnoręcznie wyhodowane plony:
Tutaj ja na tle kwiatów szwagierki, która ma do nich wyjątkową rękę:
Sałatkę z cukinii żona zdążyła już pochwalić:
W SIERPNIU PÓKI CO BEZ PRZYTUPÓW
Rozwiązany został konkurs na limeryki o Paczkowie, wysłałem trzy, ale bez efektów. Konkurencja bardzo duża, bo aż 263 były, brane pod uwagę. No nic… póki co poczytajcie:
Limeryki na konkurs o Paczkowie:
1)
Tuż przed wyrokiem w mieście Paczkowie
kat się wyżalał swej białogłowie:
Dziś to nieszczęsne chłopisko
powieszę za Wieżą Nyską…
straszny kociokwik mam bowiem w głowie.
2)
Kat, co przyjechał, był od Olkusza,
wnet o podwyżkę słał do ratusza.
Bowiem przez twarde karki
rzezimieszków spod Warki,
jego miecz się nadmiernie wykruszał!
3)
Pewien skazaniec w mieście Paczkowie,
wszedł był na szafot w kaszkiecie na głowie.
Katu, co się zafrasował,
rzecz całą tak skomentował:
– Dzisiaj zawiewa a ja dbam o zdrowe!
Na działce natomiast nasadziłem nowe sadzonki truskawek: