WCZESNOJESIENNIE…

Witajcie!

Amatorzy grzybobrania, do których się zaliczam, niecierpliwie czekają na pełnię księżyca zwiastującą wysyp. Wilgoci nie brakuje, temperatury też odpowiednie, tylko czekać. Szwagierka wrzuciła mi na fejsa zdjęcia z udanego wypadu na kurki, więc chcąc nie chcąc zajrzałem i ja. Są kurki, babki pokazują się podgrzybki.

Photo1821

Tutaj już w occie gotowe na zimę

Photo1826

Ten piękny okaz został w lesie, bo ja po prostu tych nie zbieram. Nazywa się siedzuń i podobno smaczny.

Photo1819

A na koniec limeryk:

Żona przechera koło wsi Spała
chłopu swojemu na nosie grała.
Bo, gdy on, fest napalony
z sąsiadką był umówiony,
ona mu sztuczną szczękę chowała.

NO, BO JAK, TU SIĘ NIE DZIWIĆ?

Jedni mają objawy, inni ich nie mają a chorują i jedni i drudzy. Tak na chłopski rozum, jak można leczyć kogoś, kto nie ma objawów choroby? W mojej pale to się nie mieści, więc satyra na okoliczność:

 

Słów podziwu mi brakuje

dla lekarzy z tytułami,

co pacjentów bez objawów

leczą dzisiaj z sukcesami.

 

Kilka razy serfując po sieci, natrafiłem na zdjęcia, robione rzeczom i osobom w tym samym miejscu, ale jedno było sprzed lat a drugie aktualne. Dokonałem takiego historycznego fikołka ze swoim wydaniem. Osoba i rekwizyt oraz miejsce to samo, ale różnica czasowa, to 48 lat.

Photo1814

Photo1810

SATYRA AKTUALNA Z PODTEKSTEM

Siedzę na działce otwieram piwo
wszystko dojrzało będzie co zbierać
lato przepływa sobie leniwie
słowem sielanka żyć nie umierać

żona zaprasza bym szedł do łóżka
bo już na spanie najwyższa pora
człowiek położyłby się spełniony
gdyby nie wieści z telewizora

kiedy dokoła kryzys stagnacja
kraj dziesiątkuje patogen wraży
Polscy posłowie sobie przyznają
wzięty z kosmosu wzrost apanaży

puls mi się podniósł odeszło spanie
bo sprawiedliwość przecież być musi
dopijam piwo przełączam kanał
patrzę co zrobią na Białorusi

A ten zakwitł na święto…

 

Photo1792

O MIERZENIU GORĄCZKI W PRZYCHODNIACH PRZED WEJŚCIEM DO LEKARZA

Byłem u okulisty w przychodni. Przed wejściem do gabinetu obowiązkowa dezynfekcja rąk i mierzenie temperatury. Konkluzja po wyjściu w postaci limeryku:

 

Kiedy po seksie facet z Mierżączki

na genitaliach doznał bolączki,

udał się do „skórnego”,

gdzie usłyszał – Kolego…

musisz najpierw się pozbyć gorączki!

 

Nastawiłem wino ze starych kompotów:

 

Photo1788

O HODOWCY PSÓW Z WIZNY

Witajcie! Dzisiaj przywitam Was limerykiem, napisanym po obejrzeniu wydarzeń ze stolicy. Wszelkie skojarzenia dopuszczalne:

 

Pewien hodowca opodal Wizny

na głowie doznał strasznej siwizny.

Psy mu bowiem zwariowały,

słuchać całkiem zaprzestały.

Może z gorąca dostały wścieklizny?

 

Upał i komary zniechęcają do przebywania na działce, ale zajrzeć trzeba, choćby po to, by zebrać co się urodziło. Nic tak nie cieszy emeryta, jak własnoręcznie wyhodowane plony:

 

Photo1784

Tutaj ja na tle kwiatów szwagierki, która ma do nich wyjątkową rękę:

 

Photo1779

Sałatkę z cukinii żona zdążyła już pochwalić:

Photo1774

W SIERPNIU PÓKI CO BEZ PRZYTUPÓW

Rozwiązany został konkurs na limeryki o Paczkowie, wysłałem trzy, ale bez efektów. Konkurencja bardzo duża, bo aż 263 były, brane pod uwagę. No nic… póki co poczytajcie:

Limeryki na konkurs o Paczkowie:

1)

Tuż przed wyrokiem w mieście Paczkowie

kat się wyżalał swej białogłowie:

Dziś to nieszczęsne chłopisko

powieszę za Wieżą Nyską…

straszny kociokwik mam bowiem w głowie.

2)

Kat, co przyjechał, był od Olkusza,

wnet o podwyżkę słał do ratusza.

Bowiem przez twarde karki

rzezimieszków spod Warki,

jego miecz się nadmiernie wykruszał!

3)

Pewien skazaniec w mieście Paczkowie,

wszedł był na szafot w kaszkiecie na głowie.

Katu, co się zafrasował,

rzecz całą tak skomentował:

– Dzisiaj zawiewa a ja dbam o zdrowe!

Na działce natomiast nasadziłem nowe sadzonki truskawek:

 

Photo1769

Urodziny syna również bardzo kameralnie…

urodziny